poniedziałek, 11 lutego 2008

Ekspozycja selektywna

Tak, właśnie tak - ekspozycja selektywna.

Zestawienie słów, których łączną interpretację pozostawiam indywidualizmowi czytającego.


19680

Melisa obudziła się dzisiaj nadzwyczajnie wcześnie. Coś nie dawało jej spać... Czuła wewnętrzny strach, a jednocześnie dziwną fascynacje. Spojrzała zaspanym okiem na zegarek:

-Dopieero druga – pomyślała- Wzięła swój podręcznik od geometrii i zaczęła smętnie wertować kartki rożnych rozdziałów. Przyglądając się bezmyślnie liczbom i ułamkom, zauważyła, że parę cyfr zmieniło swoje ułożenie, jakby ktoś zaczarował je magiczną różdżką . Potrząsnęła głową i spojrzała jeszcze raz. Te same cyfry, z różnych kierunków kartki przesuwały się ku środkowi, a reszta obecnych tam znaków ustąpiła miejsca, tworząc zwarte szeregi naokoło. W centrum ułożył czytelny napis : 19680.

Z niedowierzaniem zamknęła lekturę, otworzyła jeszcze raz na tej samej stronie, a ku jej oczom ukazał się widok normalnych przerażająco nudnych zadań.

-Ufff... Najwyraźniej mi się to przyśniło, albo może to wina niewyspanego umysłu - wstała, założyła podomkę i udała się w kierunku kuchni. Schodząc po schodach, potknęła się o kabel od odkurzacza. Wszystko wyglądało bardzo efektownie – zrobiła małego orła w powietrzu i wylądowała na poręczy, a na jej ramieniu ukazał się wielki siniak.

-Kur...! No nie.. Kiedyś ją oplotę tym kablem wokół szyi i przywiąże do łóżka- Życie z babcią chorą na Parkinsona nie należało do najłatwiejszych. Choroba pani Adeli, była w niezaawansowanej formie i poza tym, że czasem czegoś zapominała, nie dawała się we znaki.

Dziewczyna dotarła do pedantycznie czystej kuchni, w której każda rzecz, każda kartka czy nawet ziarenko maku, miało swoje wyznaczone miejsce. Wstawiła wodę do czajnika, wrzuciła 2 łyżeczki kawy i usiadła przy stole, mieszczącym się w środku zadbanej kuchni.

Zamyśliła się na chwilę zerkając na okno. Na oknie przez setna sekundy pojawiły się te same liczby –19680. Wytrzeszczyła wzrok, a napisu już nie było.Melisa usłyszała szept rozmowy z pokoju babci. Ton jej głosu był bardzo opanowany, aczkolwiek zdawało się w nim wyczuwać odrobinę niewyjaśnialnego podniecenia. Dziewczyna zalała kawę wrzątkiem i udała się do swojego pokoju. Zastanawiało ją z kim babcia mogła o tej godzinie rozmawiać. A jeszcze bardziej – o czym? Wychodząc korytarzem z kuchni, zatrzymała się przy archipelagu Adeli.

- To jeszcze nie czas.. Ona nie jest gotowa – wyszeptała babcia.

- Później może być za późno. Nie możemy pozwolić aby coś jej się stało – odpowiedział niski męski głos.

- Jeszcze tylko trochę. Wtedy pozwolę ci jej to zrobić. Ale do tego momentu nie może o niczym wiedzieć. To dla jej dobra....

Melisa schylając się po papierek leżący na podłodze korytarza, upuściła łyżeczkę.

W tym momencie rozmowa ucichła. Wystraszona odruchowo pobiegła do swojej komnaty.

Dźwięk otwieranych drzwi babcinego lokum, jeszcze bardziej ją zestresował.

Serce waliło jej jak głupie. Usłyszała parę kroków i drzwi się zamknęły. Odetchnęła z ulgą.

Całe to zdarzenie strasznie drażniło jej myśli. Nie znała męskiego głosu, który wszedł w dialog z babcią, ale wydawał on się jej znajomy...jakby kiedyś go już słyszała. Tak bardzo przejęła się tym,że zapomniała już o ukazywanym jej się napisie, który wzięła za wytwór swojej wyobraźni...




Brak komentarzy: